Strona główna » Wywiady » Ostatnie próby przed spektaklem

Ostatnie próby przed spektaklem

Data publikacji: 07-05-2009 13:10



W niedzielę Wisła Kraków podejmie u siebie Legię Warszawa w piłkarskim spektaklu wiosny. O tym, jak przebiegają próby generalne przed tym wielkim wydarzeniem i czy wszyscy znają już swoje role, mówi jeden z reżyserów - Rafał Janas.


Czy to prawda, że jest Pan miłośnikiem teatru?
Jestem, natomiast brakuje mi czasu na chodzenie do teatru. Ubolewam nad tym, bo od czasu do czasu lubię chodzić na komedie, szczególnie, że w Krakowie grają fajne sztuki. W Warszawie jest taki Teatr Kwadrat i te sztuki, które grają tam, są też wystawiane w Teatrze Bagatela. Bardzo lubię chodzić na farsy. Adrian Ochalik ostatnio wyjaśnił mi, jaka jest różnica między komedią a farsą. Te, które grają w Krakowie, widziałem też w Warszawie.

Na jakich przedstawieniach był Pan ostatnio?
W Krakowie byłem na "Szalonych nożyczkach" i "Oknie na parlament".

Skąd się wzięło to zamiłowanie do teatru?
Człowiek czasami musi się rozerwać raz na jakiś czas i mieć jakieś inne rozrywki, a nie tylko piłka nożna i sport. Pierwszy raz do teatru poszedłem z żoną, która wtedy była jeszcze moją narzeczoną. Jak tylko mogę, to chodzę do teatru, chociaż trudno jest o bilety. I w Warszawie, i w Krakowie trudno dostać je dostać, bo jest ogromne zainteresowanie. Też czeka się kilka miesięcy na wejściówki.

A czy zabiera Pan córkę na jakieś przedstawienia?
Jak najbardziej, chodzimy. Można powiedzieć, że moja córka jest małym miłośnikiem teatru. Chodzimy w Krakowie do Groteski, natomiast w Warszawie do Teatru Guliwer. Ostatnio byliśmy we Wrzosie na Podgórzu na teatrze cieni. Bardzo jej sie podobało.

Ma ulubione przedstawienie?
Uwielbia Kopciuszka, czyta tą bajkę mniej więcej co trzeci dzień, praktycznie zna ją na pamięć. Myślę, że to jest jej ulubione przedstawienie. Byliśmy już na Kopciuszku, ale gdybyśmy na nie raz jeszcze poszli, to pewnie sprawiłoby jej to dużą radość.

Ostatnio piłkarze Wisły i trenerzy poszli razem do teatru. Zamierzacie jeszcze kiedyś to powtórzyć?
Dlaczego nie? Było to udane wyjście. Jest grupa kilku piłkarzy, którzy lubią wybrać się z rodzinami od czasu do czasu do teatru. Jeśli będzie jakaś okazja, to takie wyjście pewnie się odbędzie. Ostatnie zostało bardzo dobrze przyjęte, zawodnikom sztuka podobała się bardzo, wypowiadali się w superlatywach. Jeśli będzie okazja, chętnych zawsze zapraszamy. Chciałbym też, żeby obcojęzyczni piłkarze poszli na takie przedstawienie. Niektórzy coraz lepiej mówią po polsku, rozumieją i myślę, że jeśli będzie następna sztuka, to jakiś brazylijski piłkarz albo czeski, albo słowacki pójdą z nami.

Razem z Wami był rzecznik prasowy klubu, Adrian Ochalik, który opowiadał o kulisach pracy w teatrze.
Tak. Wiadomo, że każdy zawód ma jakieś swoje tajemnice, o których osoba przychodząca na przedstawienia nie ma pojęcia. Fajnie jest porozmawiać o tym z człowiekiem, który pracuje w teatrze. To są ciekawe spostrzeżenia. Myślę, że obejrzę przedstawienie, w którym Adrian wystąpi, bo planuję pójść na "Hulajgębę". Zobaczymy, co ten nasz rzecznik potrafi (śmiech).

A do jakiego przedstawienia można porównać taki mecz, jak Wisły z Legią, który określany jest mianem „piłkarskiego spektaklu wiosny”?
Do jakiego przedstawienia? Oby to nie był dramat (śmiech). Chyba jakoś ciężko porównać to do jakiegoś gatunku. Chciałbym, żeby to był udany spektakl, żeby każdy znalazł coś dla siebie i żeby każdy z tego teatru wyszedł zadowolony.

Jaką rolę sobie Pan przypisze?

Sobie zdecydowanie drugoplanową, w cieniu. Człowiek od czarnej roboty, bo takim tutaj jestem. Nie jestem pierwszoplanową postacią, ale taka rola mi odpowiada, bo lubię pracować. Niekoniecznie muszę być na pierwszych stronach plakatów.

Woli Pan współpracować z reżyserem, czy bardziej z aktorami?

Myślę, że jedno i drugie. Asystent reżysera też ma dużo wspólnego z aktorami. Jedno z drugim się łączy. Uważam, że powinna być dobra współpraca i z reżyserem, i z aktorami.

Kto w takim razie będzie pierwszoplanową postacią w tym spektaklu piłkarskim?
Mam nadzieję, że będą to aktorzy w czerwonych koszulkach, że będzie dominowała jedna jedenastka aktorów. Jestem przekonany o tym. Jesteśmy bardzo zmobilizowani, zmotywowani, świadomi celu i chcemy sprawić widzom dużą radość, a sprawimy to dobrą grą i dobrym wynikiem.

Tym bardziej, że na stadion będzie wypełniony do ostatniego miejsca.

Będzie publiczność w komplecie, która na dodatek będzie kibicowała jednej drużynie. Myślę, że o takim spektaklu można tylko pomarzyć, bo krakowska publiczność jest wspaniała i jest dwunastym zawodnikiem, a nawet więcej, bo w trudnych sytuacjach nas wspiera i bardzo przyjemnie gra się przy takiej publiczności.

Jak przebiegają próby do niedzielnego przedstawienia?

Próby przebiegają pomyślnie. Aktorzy solidnie dostali w kość, ale jest jeszcze trochę czasu do głównego spektaklu, także zdążą odpocząć. Jesteśmy optymistami, patrząc na to, jak znają swoje role. Jeszcze pozostanie do zrobienia drobny szlif, ale można być optymistą.

Wszyscy dobrze znają swoje kwestie?
Dobrze. Są jeszcze drobne retusze, ktoś jeszcze może się zająknąć przy swojej kwestii, natomiast do niedzieli wszystko powinno być zapięte na ostatni guzik.

Jednak w piłce nożnej, w przeciwieństwie do teatru, nie ma możliwości przeprowadzenia próby generalnej.
Nie ma próby generalnej, natomiast my robimy sobie takie próby generalne na treningach w ciągu tygodnia. Wygląda to pomyślnie.

Porównujemy mecz do przedstawienia teatralnego, a piłkarzy do aktorów, ale na pewno nie chciałby Pan widzieć na boisku takich piłkarzy, którzy „grają”, żeby coś wymusić.
Udających nie. To jest inne aktorstwo. Zresztą sędziowie nie lubią takich aktorów i przed tym uczulamy zawodników, bo zdarzają się czasem takie wymuszenia. My staramy się grać fair, bez udawania. Chcemy pokazać dobrą piłkę i hasło "Fair play” na pewno dominuje w grze Wisły.

Czy mecz Wisły z Legią będzie więc popisem reżyserskim Macieja Skorży i Jana Urbana, czy może popisową grą dwóch głównych aktorów – Pawła Brożka i Takesure’a Chinyamy?
Myślę, że w jakiś sposób to się wiąże. Jeśli reżyser jest w jakiś sposób przygotowany i aktorzy wiedzą, czego się od nich wymaga, to może to tylko pomóc. Myślę, że niekoniecznie Paweł czy Takesure muszą być bohaterami spektaklu. Są inni świetni aktorzy na boisku. Mamy w swoim zespole kilka indywidualności, Legia także. Myślę, że na pierwszy plan mogą się wysunąć inni zawodnicy. Życzyłbym sobie, żeby pierwszoplanową postacią był ktoś z teatru krakowskiego.

Ania M.
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
 


do góry strony