Wywiady
OSTATNIE NEWSY.
„Na papierze to Urugwaj jest faworytem”
Data publikacji: 12-11-2009 20:00Junior Diaz jest drugim piłkarzem Wisły, który ma szansę pojechać na przyszłoroczny mundial do RPA. Aby to się udało, Kostaryka musi najpierw wygrać z Urugwajem. Jak Junior ocenia szanse swojej drużyny i co sądzi o Leo Beenhakkerze – o tym obrońca reprezentacji Kostaryki mówi w specjalnym wywiadzie.
Ten materiał ukazał się w 93. numerze Newslettera Wisły Kraków. Aby otrzymywać newsletter, wystarczy wypełnić formularz
Nie masz takiego poczucia straconej szansy? Przez długi czas Kostaryka zajmowała nawet pierwsze miejsce w tabeli strefy CONCACAF i mogła wywalczyć bezpośredni awans na Mistrzostwa Świata, a skończyło się na czwartym miejscu i barażach.
To prawda. Pierwsza część eliminacji poszła dobrze, mieliśmy dużo mocnych punktów w kadrze. Potem, zwłaszcza od meczu z USA, coś się posypało i było coraz gorzej. Mogliśmy zakwalifikować się faktycznie z pierwszego miejsca, ale to się nie udało i rzeczywiście jest takie uczucie niewykorzystanej szansy.
Co się stało, że Twoja drużyna nagle zaczęła tracić punkty?
Mieliśmy już 12 punktów, wszystko było ok. A tu nagle przyszedł mecz z Hondurasem na wyjeździe i od tego momentu rozpoczęły się problemy. Potem były mecze z Salwadorem i Meksykiem. To były takie trzy przegrane pod rząd. Do tego doszła presja ze strony prasy, która bardzo krytykowała drużynę i trenera Kentona. Wtedy federacja Kostaryki zdecydowała się na zwolnienie selekcjonera. Uważam, że mimo wszystko trener wykonywał dobrą pracę, nie miałem do niego żadnych zastrzeżeń.
W dwóch bardzo ważnych meczach, z Salwadorem (0:1) i USA (2:2) straciliście bardzo ważne bramki w ostatnich minutach i przez to nie awansowaliście na mundial bezpośrednio. Media z Kostaryki Tobie przypisywały winę za tego gola w meczu z Salwadorem. Czujesz się winny tej przegranej?
Nie wiem, jak wyjaśnić to, że straciliśmy bramki w ostatnich minutach. Czy to był pech, czy brak koncentracji – trudno powiedzieć. Akurat w meczu z Salwadorem rzeczywiście było tak, że prasa obwiniała mnie o utratę bramki, ale nie czuję się winny. Uważam, że to w większej mierze zasługa rywala niż nasz błąd. A to, że stało się to w ostatniej minucie, to pech. Jakby stało się to wcześniej, to nikt by tak o tym nie myślał. To była piłka przechodząca przez linię obrony. Zrobiłem wślizg, żeby ją dosięgnąć. Zabrakło centymetrów, żeby mi się to udało. Napastnik wyskoczył mi zza pleców i pobiegł z tą piłką na bramkę. Mogę mieć po tym meczu czyste sumienie. Gdybyśmy zremisowali z Salwadorem, to ten remis dużo by nam dawał. Straciliśmy bardzo ważną szansę. Podobnie było z USA. Gdybyśmy wygrali, to moglibyśmy się zakwalifikować bezpośrednio na mundial. Już czuliśmy, że możemy się zakwalifikować, a tu nagle takie coś. To było dla nas szokiem.
Trener Rodrigo Kenton pochodzi z Kostaryki, znałeś się z nim od czasów reprezentacji młodzieżowej, powołał Cię też do kadry na olimpiadę w Atenach. To dzięki niemu trafiłeś do seniorskiej drużyny. Jak więc ocenisz nowego szkoleniowca, René Simoesa? Jest Brazylijczykiem, jest właściwie człowiekiem z zewnątrz, nie zna tak dobrze ani Ciebie, ani pozostałych zawodników.
Tak, z poprzednim trenerem znałem się z czasów młodzieżowej reprezentacji. Ufałem mu, wszyscy się dobrze znaliśmy. Nie wiem, dlaczego go zwolnili, bo to był bardzo dobry trener. Z trenerem Simoesem przebywaliśmy tak naprawdę tylko dwa tygodnie na zgrupowaniu przed meczami z Trynidadem i Tobago oraz USA. Myślę, że ten trener bardzo dużą wagę przywiązuje do warstwy psychologicznej, do mentalności, podejścia piłkarzy do meczów. Stara się bardzo mocno motywować zawodników. Wygląda na to, że będzie dobrym trenerem dla Kostaryki, widać już pierwsze efekty. I też warto mu zaufać.
Słyszałeś o tym, że reprezentację Twojego kraju ma poprowadzić były selekcjoner reprezentacji Polski, Leo Beenhakker?
Tak, słyszałem. Ale nie wiem, dlaczego federacja nie zdecydowała się na jego zatrudnienie. Nie widziałem zbyt wielu meczów reprezentacji Polski. Oglądałem te podczas Euro 2008, więc tak naprawdę nie znam Leo Beenhakkera.
Teraz czeka Was dwumecz z Urugwajem. Jak oceniasz szanse Twojej drużyny w tych spotkaniach na wygraną i awans na Mistrzostwa Świata?
Przede wszystkim musimy wygrać mecz u siebie. Oczywiście nie znaczy to, że nie możemy wygrać w Urugwaju, ale przede wszystkim trzeba pokonać przeciwnika u siebie. Jak tego dokonamy, to mamy już większe szanse. Ogólnie to myślę, że szanse są 50/50, chociaż trzeba przyznać, że na papierze to Urugwaj jest faworytem. Ten zespół ma zawodników, którzy grają w lidze hiszpańskiej, holenderskiej, włoskiej. Piłkarze Kostaryki w tak słynnych ligach nie grają.
Pablo Alvarez, drugi obrońca Wisły, jest z Urugwaju. Rozmawialiście już na temat tej rywalizacji między reprezentacją z jego kraju a Kostaryką?
Rozmawiamy o tym, ale nie było żadnych zakładów, nie ma jakiegoś dokuczania sobie (śmiech). Mówimy po prostu: „Niech wygra lepszy”. Obaj dochodzimy do wniosku, że ta drużyna, która popełni mniej błędów w tych dwóch meczach i będzie bardziej skoncentrowana, pojedzie na mundial, bo tak naprawdę szanse są wyrównane.
Ania M.
Tłumaczenie: Justyna Krupa
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA