Strona główna » Wywiady » Małecki: Nie jestem żadnym liderem

Małecki: Nie jestem żadnym liderem

Data publikacji: 14-10-2016 10:57



„Nie jestem żadnym liderem. To, że udało mi się strzelić dwie bramki w tych ostatnich minutach to nie znaczy, że jestem gwiazdą zespołu, bo na zwycięstwa pracuje cała drużyna. Kadra Polski? Widocznie na razie zdaniem trenera Nawałki nie zasługuję na reprezentację. Muszę ciężko pracować, żeby może w niedalekiej przyszłości załapać się chociaż na jakiś mecz towarzyski, ale nie biorę sobie tego mocno do głowy” - mówi Patryk Małecki. Już w niedzielę, po przerwie na spotkania reprezentacji narodowych, Wiślacy wracają do gry wyjazdowym starciem z Lechem.

Fot. Przemek Marczewski Fot. Przemek Marczewski

Jak wpłynęła na Was przerwa na mecze reprezentacji? Była szansa naładować akumulatory czy przez cały czas intensywnie pracowaliście?

Był czas na odpoczynek, był czas na ciężką pracę. W ubiegłym tygodniu trenowaliśmy po dwa razy dziennie, mieliśmy sparing. Była zatem szansa na solidne przygotowania. W tym tygodniu też było ciężko, intensywnie, ale każdy z nas jest do tego przyzwyczajony. Wiemy, że trzeba ciężko pracować, żeby coś osiągnąć.
 
Śledziłeś poczynania kadrowiczów?
 
Zwłaszcza z meczu z Danią wrażenia pozytywne. Przy prowadzeniu 3:0 troszkę niepotrzebna bramka i nerwówka, ale Polacy byli lepszym zespołem i przekonująco zwyciężyli. Cieszy to, że reprezentacja Polski wygrywa.
 
Nie masz poczucia, że też powinieneś brać udział w zgrupowaniach reprezentacji narodowej? Wśród kibiców i w mediach takich głosów jest coraz więcej.
 
Staram się o tym nie myśleć. Widocznie na dzień dzisiejszy zdaniem trenera Nawałki nie zasługuję na reprezentację. Ma zawodników sprawdzonych, którzy grają w europejskich klubach. Byli z nim na Mistrzostwach Europy, tam fajnie grali, osiągnęli dobry wynik. A ja muszę ciężko pracować, żeby może w niedalekiej przyszłości załapać się do kadry chociaż na jakiś mecz towarzyski, ale na razie nie biorę sobie tego mocno do głowy. Każdy z nas chciałby być w tej reprezentacji, lecz skupiam się jak najlepiej na swojej robocie, a i tak wszystko będzie zależało od selekcjonera.
 
Liderem Wisły jesteś, nie da się ukryć. Statystyki mówią same za siebie. Co o tym decyduje - forma, charakter?
 
Nie jestem żadnym liderem. To, że udało mi się strzelić dwie bramki w tych ostatnich minutach to nie znaczy, że jestem gwiazdą zespołu, bo na zwycięstwa pracuje cała drużyna. Gdyby nie chłopaki z zespołu to pewnie i tych moich bramek by nie było. Cieszę się, że skuteczność wróciła. Przede wszystkim z tego, że wygrywamy. Ale absolutnie nie jestem liderem. Chciałbym dawać drużynie jak najwięcej. Po prostu ciężko pracować i zwyciężać.
 
W Poznaniu również może być walka do końca i kto wie, czy taka bramka nie przesądzi znowu o losach spotkania.
 
Byłoby świetnie, gdybyśmy po raz trzeci strzelili gola w ostatnich minutach, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że będzie to bardzo trudny mecz. Lech wrócił do optymalnej formy. Przede wszystkim grają u siebie, będą grali o zwycięstwo. My musimy być zdeterminowani, musimy walczyć na boisku od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty. Nie możemy zagrać tak jak w drugiej połowie meczu z Wisłą Płock, kiedy oddaliśmy pole przeciwnikowi. Zdajemy sobie sprawę z tego, że będzie ciężko, ale nie poddajemy się, ani się nie boimy. Z szacunkiem podchodzimy do rywala, lecz chcemy jechać tam po punkty. A czy uda się wygrać, czy zremisować - wszystko i tak zweryfikuje boisko.
 
Rozmawiał Damian Juszczyk


do góry strony