Strona główna » Wywiady » Kubowicz: Szanuję to, co mam

Kubowicz: Szanuję to, co mam

Data publikacji: 15-12-2009 14:02



Z losem nie zamieniłby się kartami, nawet gdyby otrzymał drugą szansę. Z Flotą Świnoujście przemierzył 17 tysięcy kilometrów autokarem na mecze wyjazdowe. Urodził się i wychował w Wałbrzychu, kolejnym przystankiem był Kraków, następnie Turek, a obecnie zakotwiczył w Świnoujściu. Dawid Kubowicz, wypożyczony do Floty Świnoujście zawodnik Wisły, piłkarski obieżyświat, który nie znalazł jeszcze swojego miejsca na futbolowej mapie. 

Fot. Maks Michalczak Fot. Maks Michalczak

Ten materiał ukazał się w 94. numerze Newslettera Wisły Kraków. Aby otrzymywać newsletter, wystarczy wypełnić formularz

Urodziłeś się w Wałbrzychu i pierwsze piłkarskie kroki stawiałeś w tamtejszym Górniku. Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z piłką?

W Górniku grałem do wieku juniora młodszego, później przeszedłem do Wisły, a było to w momencie, jak się zaczęła szkoła średnia. W Wałbrzychu prowadził mnie trener Włodzimierz Ciołek, który mnie rekomendował. Trzy razy byłem zaproszony na testy, które zresztą oglądał jeszcze trener Kasperczak i spodobałem się. Od tamtego czasu już praktycznie byłem w Wiśle. Przeszedłem od juniorów młodszych, poprzez starszych, rezerwy i potem miałem półroczny okres u trenera Nawałki w pierwszej drużynie.

W wieku 16 lat trafiłeś do Wisły Kraków. Czy w tamtym okresie pojawiły się jeszcze inne oferty z polskich klubów?

W tym czasie miałem jeszcze oferty ze Śląska Wrocław i Zagłębia Lubin, a wcześniej byłem na testach w Amice Wronki. Była taka sytuacja, że byłem na jednych testach w Amice Wronki i jednych w Wiśle, później zaprosiła mnie ponownie Amica i jednocześnie Wisła. Musiałem wybierać, ale długo się nie zastanawiałem. Tak znalazłem się w Krakowie.

Nie miałeś najłatwiejszego życia zaraz po przejściu do Wisły. Nowe miasto, otoczenie, ludzie. Miałeś tremę, gdy po raz pierwszy wszedłeś do szatni?
Jak przyszedłem do klubu, to najpierw obracałem się między rówieśnikami. Z tym było dużo łatwiej. Trema pojawiła się w momencie, gdy trener Nawałka, a wcześniej jeszcze trener Petrescu, powoływali mnie do pierwszej drużyny. Pojawiała się swego rodzaju presja, bo z zawodnikami, których dotychczas widziałeś tylko na ekranie telewizora, teraz trzeba było jakoś się dogadywać w szatni.

W zespole rezerw, a później w Młodej Ekstraklasie, prezentowałeś się na tyle dobrze, że pojawiła się szansa wypożyczenia do I-ligowego Turu Turek, w którym zbierałeś pierwsze szlify w seniorskiej piłce. Jak wspominasz ten pobyt?

Było bardzo ciężko. Jeżeli chodzi choćby o zaplecze klubowe, to był, można powiedzieć, zupełnie inny świat. Jestem jednak zadowolony. Jeżeli w klubie nie chcieli na mnie stawiać, to szukałem jakiegoś innego miejsca, żeby się pokazać i jakoś zaistnieć. Nie do końca to wyszło. Najpierw dobrze nam szło, później ja złapałem kontuzję, a wyniki też nie do końca były na końcu takie, jakich ludzie oczekiwali. Wróciłem do Wisły, ale nie czułem się, jakby to powiedzieć, zawodnikiem tego klubu i dalej musiałem szukać sobie nowego wypożyczenia. Nadal czekam jednak na taki moment, w którym uda mi się pokazać i ktoś będzie na mnie czekał. Jeżeli nie, to będę musiał znaleźć sobie nowy klub.

Obecnie występujesz w ramach kolejnego wypożyczenia we Flocie Świnoujście. Prezentujesz się na tyle solidnie, że trener Nemec zaufał Ci jak dotychczas we wszystkich 19 spotkaniach.
Z tego okresu jestem zadowolony. Do Wisły przychodziłem jako defensywny pomocnik, a w Świnoujściu trener rozmawiał ze mną, czy nie mógłbym występować jako lewy obrońca i  tak już zostało. Szczególnie dobrze grało mi się z tymi bardziej renomowanymi przeciwnikami, jak Pogoń Szczecin, Górnik Zabrze czy Widzew Łódź. Byłem pewnym punktem defensywy ze Świnoujścia, co zaowocowało powołaniem do kadru U-21 trenera Andrzeja Zamilskiego. Z tego jestem bardzo zadowolony.

Zaczynałeś jako pomocnik, obecnie trenerzy widzą Cię albo w środku bloku defensywnego lub po lewej stronie obrony. To chyba trochę wynik Twoich dobrych warunków fizycznych (185 cm wzrostu i 78 kg wagi).
Coś w tym jest. Nawet ostatnio, jak byłem na zgrupowaniu kadry i rozmawiałem z trenerem Mroczkowskim, który wcześniej miał także do czynienia z moją skromną osobą w kadrach młodzieżowych i jak mu powiedziałem, że w klubie gram na lewej obronie, to był zdziwiony. Przypomniał mi jednak taką prawdę, że jak zawodnik gra w drużynach młodzieżowych na różnych pozycjach, to później to wyjdzie na dobre zawodnikowi. Będzie mu się łatwiej odnaleźć na innej pozycji, zawsze znajdzie się dla niego jakaś alternatywa. Najlepiej czuję się teraz na lewej obronie, czyli tutaj, gdzie gram. A jeżeli chodzi o warunki fizyczne, to zawsze lepiej będzie mi się grało w defensywie niż w ofensywie.

Na forum klubowym Floty znalazłem wiele pochlebnych wpisów o Twojej grze. Jesteś chwalony za solidność i grę ofensywną. A spotykasz się z wyrazami wsparcia kibiców na żywo?
Forum nie śledzę systematycznie. Pojawiają się różne opinie, a ja nie lubię sobie zaprzątać tym głowy. Po prostu staram się robić swoje. W Świnoujściu odbierają mnie bardzo pozytywnie. Spotykam się z fajnymi reakcjami ludzi. Jestem bardzo zadowolony z tego.

Jak wspomniałeś, zostałeś niedawno powołany na mecze kadry U-21 z Danią i Rumunią, w których wystąpiłeś. Trener Zamilski zadowolony był z Twojej dyspozycji?
Do kadry zostałem powołany w trybie awaryjnym za któregoś z piłkarzy. Jednak po rozmowach z trenerem okazało się, że zagrałem w spotkaniu z Duńczykami, później trener dał mi szansę w meczu z Rumunami. Trener Zamilski miał plan, by te mecze były takim przetarciem przed meczami eliminacyjnymi, ale nic z tego nie wyszło ze względu na powołania dla kilku piłkarzy do pierwszej reprezentacji i przez kontuzji u innych. Zgrupowanie miało dać trenerowi szerszy ogląd piłkarzy, jakimi dysponuje. Po meczach powiedział, że teraz będzie miał ból głowy, bo wielu zawodników pokazało mu się naprawdę z bardzo dobrej strony, Ja sam też jestem zadowolony ze swojej postawy. Trener mnie pochwalił szczególnie po meczu z Duńczykami i teraz zobaczymy, co będzie dalej. Może ponownie przyjdzie powołanie. A jeśli nie, to też nie będę przecież płakał (śmiech).

Kadra do lat 21 jest takim bezpośrednim przedsionkiem przed pierwszą reprezentacją. Wyobrażałeś sobie Dawida Kubowicza z Białym Orłem na piersi? Tym bardziej, że od dawna nie możemy doczekać się solidnego piłkarza na lewej obronie.
Nie, na razie podchodzę do tego spokojnie. Patrzę w przyszłość, ale wiążących deklaracji nie chciałbym składać. Wiem, że każdy z piłkarzy ma jakieś marzenia. Nie ukrywam, że moim wielkim marzeniem byłoby zagranie w kadrze. Będę robił wszystko, żeby tak było. Jestem na razie młodym zawodnikiem i wiem, że jest wielu lepszych ode mnie. Może jak uda mi się coś więcej osiągnąć, to wówczas śmielej będę podchodził do tego tematu.

Już od młodych lat żyjesz na walizkach. Najpierw Kraków, potem Turek, teraz Świnoujście. Można się do tego przyzwyczaić?
Na początku zawsze jest ciężko. Moim priorytetem, nawet przy tych wszystkich zmianach było zawsze rozwijać się piłkarsko. Chciałem zostać w Krakowie, tam już miałem wszystkich znajomych, po trzech latach żyło mi się spokojniej, ale w klubie nie widzieli dla mnie przyszłości. Nastawiłem się na to, by się rozwijać. Nadarzyła się okazja gry w Turku i nie patrzyłem na atrakcyjność miasta, tylko zależało mi na miejscu na boisku i pojechałem w ciemno. Później wróciłem do Wisły i tam też nie miałem wielu opcji na rozwój. Pojawiła się z kolei opcja gry w Świnoujściu i też nie myślałem o tym w kategoriach, że to koniec świata i dalekie wyjazdy, tylko liczyła się dla mnie możliwość gry. A zmiany? Jednych ludzi się poznaje, jednych się pamięta, innych nie.

W marcu kończysz 22 lata, w czerwcu kończy się Twoje wypożyczenie do Floty. Będziez musiał zdecydować: zostaję i walczę o miejsce w zespole, godzę się na kolejne wypożyczenie czy decyduję się na transfer?
Ciężko mi powiedzieć, co będzie za pół roku. Najlepiej byłoby zostać w Wiśle, to jest takie moje małe marzenie – być w najlepszym klubie w Polsce. Tam przyszedłem jako junior i chciałbym jakoś zaistnieć. Po dobrej rundzie z Flotą pojawiły się sygnały z drużyny z Ekstraklasy, ponadto pytają też zespoły pierwszoligowe. Zobaczymy jak wypadnie runda wiosenna. Jak będę miał udany cały sezon, to wtedy się zastanowię. Może akurat gdzieś zabłysnę i wtedy sami będą mnie chcieli (śmiech). A jeżeli nie, to może ta opcja transferu będzie lepsza dla mnie i dla samego klubu.

Pomyśl o tym, że dostajesz drugą szansę od losu: zmieniłbyś cokolwiek w swoim życiu ,czy jesteś człowiekiem, który nie żałuje podjętych decyzji?
Myślę, że zrobiłbym wszystko tak, jak zrobiłem. Wychodzę z założenia, że nie ma co patrzeć za siebie tylko robić swoje i patrzeć do przodu. Jestem zadowolony z tego, co jest i staram się szanować to, co mam.

Czego Ci w takim razie życzyć na te najbliższe miesiące?
Myślę, że kolejnego powołania do kadry U-21. W marcu zaczynają się zgrupowania i mecze eliminacyjne do Młodzieżowych Mistrzostw Europy. Na tą chwilę to byłbym najbardziej z tego zadowolony. No i zdrowia, bo ono jest najważniejsze, a często się go nie docenia. Mam wielu kolegów, którzy z powodu kontuzji nie mogą grać. Podsumowując, można mi życzyć zdrowia i tego powołania!


Rozmawiał: Daniel Kołeczek
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA  



do góry strony