Wywiady
OSTATNIE NEWSY.
Kirm: Chcę być częścią sukcesów od pierwszych minut
Data publikacji: 19-04-2010 12:41W kontekście zbliżających się mistrzostw Świata Andraża Kirma na pewno powinno martwić, że wylądował na ławce rezerwowych. Słoweniec jednak przekonuje, że na razie należy skupiać się na meczach ligowych, a nie na wyjeździe do RPA. Jego zdaniem przez miesiąc wiele może się jeszcze zmienić.

Gdy przyszedłeś do Wisły, wszyscy pytali, dlaczego wybrałeś numer 17. A o co teraz jesteś pytany?
O zupełnie normalne rzeczy. Jest też dużo pytań o moją sytuację w klubie, a przede wszystkim o mistrzostwa świata, bo przecież zbliżają się one z każdym dniem. Dostaję więc sporo pytań o reprezentację narodową i o to, czy moja pozycja w niej się zmienia w związku z tym, że w Wiśle siedzę na ławce.
I jaka jest twoja odpowiedź na takie pytania?
Szczerze mówiąc nie myślę jeszcze za dużo o mistrzostwach świata. Zostało do nich przecież jeszcze wiele dni. Staram się skupiać na codziennych treningach, bo mamy przecież jeszcze siedem meczów do rozegrania. Jeśli chodzi o to, że siedzę na ławce, to oczywiście nie jestem szczęśliwy z tego powodu, ale staram się robić wszystko, żeby pokazać, że zasługuję na to, żeby trener wystawił mnie w pierwszym składzie.
Rozmawiałeś z kimś ze Śłowenii o tym, że w Wiśle siedzisz teraz na ławce?
Rozmawiam z dziennikarzami, ale przede wszystkim z moimi znajomymi. Prawie każdego dnia rozmawiam z którymś z nich. Po zmianie trenera w Wiśle rozmawiałem też trenerem naszej reprezentacji – pytał mnie o sytuację. On ogląda nasze mecze, więc wie wszystko o mnie.
Problem w tym, że wcześniej trener mógł oglądać cię po 90 minut w każdym meczu, a teraz są to kilkunastominutowe występy.
Oczywiście, że trener nie jest zadowolony, gdy ktoś z drużyny narodowej nie gra. Dla drużyny lepiej jest przecież, gdy każdy jej zawodnik jest w formie i gra po 90 minut. Ja jestem teraz w innej sytuacji, ale uważam, że trener reprezentacji ufa mi. Gram przecież w praktycznie każdym spotkaniu Słowenii i myślę, że zasłużyłem na to, by być zawodnikiem tej kadry dzięki moim występom. Trener jest zmartwionym moją sytuacją, ale przecież wie, że mamy jeszcze miesiąc rozgrywek i moja sytuacja w klubie może się zmienić.
Mówisz, że trener ci ufa, słoweńscy dziennikarze twierdzą podobnie. Coś więc chyba w tym jest.
Myślę, że to dzięki dobrym wynikom kadry narodowej i mojej dobrej grze w tych spotkaniach. Obecna sytuacja jest trudna zarówno dla mnie jak i dla trenera Keka. Ja jeszcze raz jednak podkreślę – w tym momencie Mundial nie jest dla mnie najważniejszy. Najpierw chcę „wyczyścić” moją sytuację w Wiśle, bo to przecież jest związane z moją grą w reprezentacji. Jeśli będę grał w klubie, to na pewno będę lepiej przygotowany i łatwiej będzie pojechać mi do RPA.
Jak więc jesteś blisko „wyczyszczenia” twojej sytuacji w Wiśle?
Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Myślę, że w pierwszej kolejności należy zadać je trenerowi. Z mojej strony mogę powiedzieć, że daję z siebie wszystko na treningach, pokazuję, że dobrze się czuję, że nie jestem zmęczony, że czekam na szansę występu w pierwszym składzie.
Drużyna wygrywa, a mówi się, że jeśli zespół wygrywa, to nie należy niczego zmieniać. To chyba utrudnia twoją sytuację.
Jestem szczęśliwy, że Wisła wygrywa. Chcę, jak cała drużyna, być mistrzem. Zespołowi idzie dobrze i to cieszy, ale ja na pewno chciałbym być częścią tych sukcesów od pierwszych minut każdego spotkania.
Zastanawiasz się nad tym, na czyje miejsce w podstawowym składzie mógłbyś wskoczyć?
Nie myślę o tym w ten sposób. Kolegom życzę wszystkiego najlepszego. Wszyscy przecież jesteśmy zawodnikami jednej drużyny – Wisły. Chcę więc, żeby każdy grał jak najlepiej na boisku, żebyśmy wygrywali mecze. Nie zastanawiam się, od kogo jestem lepszy, tylko po prostu pokazuję się z najlepszej strony trenerowi na każdym treningu i staram się mu udowodnić, że zasługuję na wyjściową jedenastkę.
Siedziałeś kiedyś w swojej karierze przez dłuższy czas na ławce?
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz mi się zdarzyło. Pewnie było to, kiedy jako młody zawodnik przyszedłem do Domżale Przychodziłem tam jako piłkarz, z którym wiązano nadzieje na przyszłość, a nie jako ktoś, kto ma grać natychmiast. Nie jestem więc przyzwyczajony do siedzenia na ławce, a ta sytuacja nie jest dla mnie łatwa. Nie chcę jednak szukać łatwych usprawiedliwień dla tej sytuacji. Patrzę na siebie, trenuję ciężko i czekam na moją szansę. Nie chcę, by moja pozycja w drużynie stała się źródłem jakichś konfliktów.
Kiedy przychodziłeś do Wisły, wszyscy byli bardzo zadowoleni z tego transferu, a ty prezentowałeś wysoką formę. Co stało się potem, co się zmieniło?
Nie uważam, żeby coś się zmieniło. Każdy zawodnik potrzebuje przecież czasu, żeby dopasować się do drużyny, zaaklimatyzować się w mieście, w kraju, w nowej lidze. Tak też było ze mną. Skłamałbym, jeśli powiedziałbym, że jestem zadowolony ze każdego mojego występu tutaj. Za każdym razem jednak, gdy wychodzę na boisko, robię dla drużyny wszystko, co w mojej mocy. Było kilka meczów, w których zagrałem naprawdę dobrze. Wydaje mi się więc, że w mojej postawie nic się nie zmieniło od momentu, kiedy tu przyszedłem.
Uważasz, że Kraków to po trochu twoje miasto, czy czujesz się tu obco?
Na pewno nie mogę powiedzieć, że czuję się tu jak w domu, ale też nie czuję się tu obco. Zawiązałem już tu kilka znajomości z ludźmi nie związanymi z piłką. Czuję się tu dobrze, uważam, że to fajne miasto. Na Słowenii przecież też mieszkałem sam, więc to nie był dla mnie jakiś wielki przeskok.
Coś zaskoczyło cię w Krakowie, w Polsce?
Raczej nie. Myślę, że nasze kraje są w miarę podobne. Może mentalność ludzi trochę się różni. W Krakowie jednak jest mnóstwo turystów, więc nie czuje się tego tak, jak może odczuwałbym to w innych miastach w Polsce. W Krakowie lubię to, że cały czas coś tu się dzieje, nie można się tu nudzić.
Jakie są te różnice w mentalności, o których wspomniałeś?
Myślę, że Słoweńcy są bardziej otwarci. Na Słowenii, jeśli wychodzisz poza dom, łatwiej jest nawiązać nowe znajomości. Tu potrzeba na to trochę więcej czasu, dłużej trzeba pracować na zaufanie drugiej osoby.
Czy po prawie roku spędzonym w Krakowie myślisz, że mógłbyś zostać tu do końca kontraktu, bo to jest dobre miejsce dla ciebie, czy raczej zaczynasz zastanawiać się nad zmianą klubu?
Przyjście do Wisły było na pewno dobrą decyzją. Kiedy nad tym się zastanawiam, nigdy nie żałuję tego kroku. Czuję się tu dobrze, ale nie zastanawiam się nad tym, czy zostanę tu do końca kontraktu. Jak zapewne każdy piłkarz występujący w Polskiej lidze tak i ja mam ambicje, by wykonać jeszcze jeden duży krok w mojej karierze. Na razie najważniejsze jest jednak zdobycie mistrzostwa z Wisłą, a nie zastanawianie się, co będzie po zakończeniu sezonu.
A jak twój polski? Trener Kasperczak mówi, że obcokrajowcy muszą uczyć się naszego języka.
Ponieważ jestem tu już jakiś czas, to naprawdę wiele rozumiem. Tak naprawdę jednak najważniejsze jest to, że rozumiemy język piłki nożnej. Piłkarze spoza Polski nie mają problemu ze zrozumieniem tego, czego wymaga od nas trener.
M. Górski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA