Strona główna » Wywiady » Jop: Warunki nie były łatwe

Jop: Warunki nie były łatwe

Data publikacji: 17-03-2018 21:00



Chociaż zima powróciła niemal w okamgnieniu, to gra podopiecznych Mariusza Jopa nie zmieniła się ani trochę. Wiślacy w starciu ze Stomilem Olsztyn zgarnęli trzy punkty i zagrali na zero z tyłu, mimo tego, że w sobotnie popołudnie pogoda nie ułatwiała im zadania.

Fot. Przemek Marczewski Fot. Przemek Marczewski

Lodoboisko?

„Przed meczem najbardziej obawialiśmy się tego, czy boisko nie zamieni się w lodowisko, ale cieszę się, iż udało się nam to spotkanie rozegrać. Warunki nie były łatwe, jednak sporo było fragmentów płynnej gry. Cel - trzy punkty - osiągnęliśmy, więc jestem zadowolony” - rozpoczął Mariusz Jop.

Zmienne warunki atmosferyczne często zmuszają szkoleniowców do zmian pomysłów na grę. Czy tak też było w przypadku Białej Gwiazdy? „Pogoda nie przeszkodziła nam w realizacji planów taktycznych. Budowaliśmy ataki od tyłu, które opieraliśmy na wymianie piłki między sobą. Nie wybijaliśmy bezmyślnie futbolówki do przodu. Jest nad czym pracować, ponieważ momentami brakowało tego ostatniego podania przy szybkim ataku czy pozycyjnym. Boisko było naprawdę bardzo dobrze przygotowane do zawodów, co jest zasługą ludzi odpowiedzialnych za stan tej murawy” - kontynuował.

„Nasz mikrocykl nie uległ zmianie ze względu na stopniowe obniżanie się temperatury, więc nie było mowy o oszczędzaniu zawodników. Teraz mogą skorzystać z jacuzzi czy basenu i się nieco rozgrzać” - mówił tuż po meczu.

To my - uniwersalni!

W 75. minucie pojedynku ze Stomilem na boisku zameldował się Adrian Gałka. 16-latek wystąpił na prawym skrzydle, gdzie mógł się wykazać swoją sprawnością fizyczną. „Atutem Adriana jest szybkość i przyspieszenie, dzięki czemu, gdy gramy z rywalem goniącym wynik, jest on niezwykle cenny. Szkoda, że raz zbyt wcześnie ruszył do piłki, bo gdyby nie spalony, to byłby w sytuacji jeden na jeden. Sprawdzamy piłkarzy w drugiej linii, ponieważ nierzadko błędy w ofensywie kosztują mniej niż te w defensywie. To dla nich cenne doświadczenie.”

Na przestrzeni całego spotkania płynnie zmieniała się rola Patryka Plewki na boisku, który rozpoczynał zmagania z olsztynianami jako „ósemka”, kontynuował jako „dziesiątka”, zaś kończył jako typowa „dziewiątka”. „Patryk to zawodnik uniwersalny i moim zdaniem rozegrał dobre spotkanie. Zaliczył sporo odbiorów oraz zapewniał spokój po przejęciu piłki” - chwalił jego oraz całą drużynę opiekun juniorów starszych.

W środku obrony u boku Miłosza Stawowego zagrał nie Piotr Świątko, ale Szymon Jeziorski. Czym spowodowany był brak „Świętego”? „Absencja Piotrka w dzisiejszym meczu była podyktowana tym, że był potrzebny na treningu pierwszej drużyny, który odbywał się równolegle do naszego spotkania” - wyjaśniał trener.

„Stomil to zespół, z którym gra się nieprzyjemnie. Są dobrze zorganizowani i waleczni, a braki nadrabiają ambitną rywalizacją. Różnica między nimi a Progresem, z którym mierzyliśmy się tydzień temu, tkwi w jakości indywidualnej zawodników. Myślę, iż są w stanie pourywać nieco punktów drużynom z czołówki, co udowodnili pod koniec ubiegłego roku.”

W przyszłą niedzielę piłkarze z Reymonta zmierzą się na wyjeździe ze Zniczem Pruszków. Czy zawodnicy Białej Gwiazdy będą w stanie sięgnąć po trzy punkty w podobnym stylu, co w dzisiejszej kolejce? „Znicz jest zespołem pokroju Stomilu. Musimy zadbać o odpowiednie przygotowanie mentalne, żeby nasz poziom zaangażowania był na takim samym poziomie, jak przeciwnika. U siebie wygraliśmy z nimi 4:1, lecz na wyjeździe zadowoli nas także skromniejsze zwycięstwo” - zakończył.

Przemysław Marczewski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



do góry strony