Strona główna » Wywiady » Jop: Daliśmy poczuć rywalom, że mogą wygrać

Jop: Daliśmy poczuć rywalom, że mogą wygrać

Data publikacji: 01-04-2018 11:30



„Niestety w drugiej odsłonie daliśmy poczuć rywalom, że mogą osiągnąć korzystny rezultat. Objawiało się to w postaci niewymuszonych błędów indywidualnych przy wyprowadzaniu piłki czy problemach w kryciu przy bramce kontaktowej dla rywali” - mówił po przegranym wyjazdowym thrillerze z MOSP-em Białystok (2:3) opiekun wiślackiej CLJ-ki - Mariusz Jop.
Fot. Przemysław Marczewski Fot. Przemysław Marczewski

„Trzeba było strzelić kolejne gole, zresztą takie było nasze założenie po przerwie. Na pewno nie zamierzaliśmy poprzestać na dwubramkowym prowadzeniu. W pierwszej połowie zdecydowanie przeważaliśmy. Oprócz dwóch bramkowych sytuacji mieliśmy kilka stuprocentowych okazji, które powinny skończyć się powiększeniem przewagi” - żałuje trener Białej Gwiazdy. 

Pierwsze 45 minut na plus
 
„Piłkarze MOSP-u nie stworzyli w premierowych 45 minutach większego zagrożenia pod naszym polem karnym oprócz rzutu rożnego, po którym piłka przeleciała wzdłuż naszej bramki. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była jak najbardziej na plus. Staraliśmy się jak najmocniej zmotywować w szatni. Wiedzieliśmy, że mecz nie kończy się po 45 minutach i wydawało się, że każdy z nas z takim nastawieniem wychodzi. Niestey popełniliśmy zbyt dużo błędów w grze obronnej. Trzeba też powiedzieć, że piłkarze MOSP-u mieli trochę szczęścia np. w sytuacji na 2-2, gdy przez rykoszet od jednego z naszych obrońców napastnik rywali wyszedł na czystą pozycję”.
 
Mariusz Jop upatruje głównej przyczyny porażki w niefrasobliwości pod bramką rywali. „Mimo swoich problemów, dochodziliśmy do kolejnych okazji, ale zdecydowanie zabrakło skuteczności. Raz z sześciu metrów nie trafiliśmy do praktycznie pustej bramki, a później z czternastu metrów źle uderzaliśmy wydawałoby się przygotowaną futbolówkę. To, plus nasze błędy w defensywie spowodowało porażkę”.

Gol w ostatniej chwili
 
Gdy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, podopieczni Mariusza Jopa dali sobie strzelić gola w doliczonym czasie gry. „Trzeba powiedzieć, że gracze MOSP-u byli bardzo skuteczni, wykorzystali prawie wszystkie swoje sytuacje. To spotkanie skończyło się dla nas w bardzo kiepski sposób. Niestety prawda jest taka, że to my bardziej przegraliśmy ten pojedynek swoimi pomyłkami, niż białostoczanie zwyciężyli dzięki swojej postawie. Choć niezaprzeczalnie znajdują się na fali wznoszącej, bowiem wygrali swoje poprzednie trzy spotkania” - docenia klasę rywali trener młodych Wiślaków. 
 
„Straciliśmy trzy punkty, które wydawały się być na wyciągnięcie ręki. Jest to dla nas bolesna nauczka, by zbyt wcześnie nie cieszyć się z wygranej i być cały czas zmotywowanym oraz maksymalnie zmobilizowanym, jak przy bezbramkowym wyniku. Z drugiej strony nasza pozycja w tabeli jest dobra, więc na pewno będziemy chcieli te stracone punkty jak naszybciej odrobić w bardzo ważnym sobotnim meczu z SMS-em Łódź” - deklaruje opiekun wiślackiej CLJ-ki.
 
„Jest to drużyna znajdująca się blisko nas w tabeli, która bardzo liczy na utrzymanie w reformowanej Centralnej Lidze Juniorów. Nasza gra przez dłuższy fragment tego meczu pozwala nam optymistycznie patrzyć w przyszłość. Musimy poprawić koncentrację w kluczowych momentach jak wyprowadzanie piłki, oddawanie strzału i gra obronna. Na pewno zwrócimy na to uwagę podczas najbliższego cyklu treningowego. Mamy umiejętności, by rywalizować z każdym w tej lidze jak równy z równym i wierzę, że pokażemy to także w najbliższą sobotę” - kończy Mariusz Jop.
 
Krzysztof Pulak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
 
 


do góry strony