Wywiady
OSTATNIE NEWSY.
Guzmics: Czekam na mecz z Cracovią
Data publikacji: 25-12-2014 12:54Do Krakowa przybył na początku września, a już stał się bardzo ważnym ogniwem w zespole Franciszka Smudy. Jako zawodnik Wisły chciałby potwierdzać w każdym meczu zasadność historycznego powiedzenia o zażyłej przyjaźni i podobnej mentalności Polaków i Węgrów.
W wywiadzie z nami mówi o wrażeniach z pobytu pod Wawelem, o nauce języka polskiego, futbolu i krakowskich kibicach. Zapraszamy do rozmowy z Richardem Guzmicsem, sympatycznym defensorem Białej Gwiazdy.
Jak oceniasz te kilka miesięcy w Krakowie?
Jestem bardzo zadowolony z ostatniego okresu. Cieszę się przede wszystkim z tego, że gram w pierwszym składzie, w klubie, który ma uznaną markę. Poznałem też lepiej Kraków. Znam już wiele miejsc, gdzie można zjeść lub spotkać się z przyjaciółmi.
Obcokrajowców zawsze coś dziwi lub zaskakuje...
Zaskoczyli mnie ludzie w Krakowie, którzy okazali się bardzo przyjaźni dla mnie. Byłem zdziwiony, bo w Polsce piłkarze cieszą się większym szacunkiem niż na Węgrzech. Gdy spaceruję po mieście, wielu kibiców podchodzi do mnie, prosi o autografy czy zdjęcia. To jest naprawdę bardzo miłe.
Ciągle uczysz się polskiego. To chyba nie jest najłatwiejszy język?
Tak (śmiech). Nie jest łatwo, ale staram się robić postępy. Czasami, jadąc samochodem, puszczam płyty z lekcjami języka polskiego, staram się również jak najwięcej słuchać i zapamiętywać z rozmów z kolegami. Czasami są to brzydkie słowa, ale chłopaki zawsze służą pomocą (śmiech).
Widzisz jakąś różnice pomiędzy ligą polską i węgierską?
Jest kilka różnic. Przede wszystkim infrastruktura w Polsce jest znacznie lepsza. Stadiony czy boiska tutaj są w bardzo dobrym stanie. Jeśli chodzi o samą grę, to w polskiej ekstraklasie jest szybsza, macie też więcej zawodników o wysokich umiejętnościach technicznych. Niektórzy moi znajomi oglądali wiele spotkań Wisły i stwierdzili, że jeśli gralibyśmy w węgierskiej lidze, to śmiało moglibyśmy walczyć o pierwszą lokatę w tabeli.
Bardzo szybko zaadoptowałeś się w drużynie. Czujesz, że koledzy z szatni ufają Ci na boisku, ale także poza nim?
Myślę, że teraz mi już ufają. Pierwsze kilka tygodni nie było łatwych, ale taka jest piłka. Jestem nowym zawodnikiem, musiałem poznać język, wasze obyczaje. To nigdy nie jest proste.
Tworzysz parę stoperów z Arkiem Głowackim. Co sądzisz o tym zawodniku?
Bardzo go lubię, ponieważ jest dobrym i inteligentnym zawodnikiem. Wydaje mi się, że nasza współpraca wygląda nieźle. Zresztą postawę całej obrony można ocenić pozytywnie. Maciek Sadlok czy Łukasz Burliga pokazali, że są nie tylko bardzo dobrymi obrońcami, ale również dużo dają drużynie w ofensywie.
Jakie są Twoje najmocniejsze strony? W dotychczasowych spotkaniach pokazałeś, że dobrze ustawiasz się na boisku i często wyprzedzasz napastników w ich zamiarach.
Muszę to robić. Staram się przewidzieć, co chce zrobić przeciwnik, by być od niego odrobinę szybszym, aby zdobyć piłkę. Czasami lubię też włączyć się do akcji ofensywnych, bo jest to element zaskoczenia, że stoper wychodzi do przodu. Zawsze staram się wybrać najlepsze rozwiązanie, żeby pomóc drużynie, lecz muszę też pamiętać, aby ktoś asekurował moją pozycję.
Myślisz jeszcze o reprezentacji narodowej?
W tym momencie o tym nie myślę, ale wielu dziennikarzy mnie o to pyta. Oczywiście chciałbym wrócić do reprezentacji. Może, jeśli w przyszłym roku będę grał dobrze, to selekcjoner mnie zauważy i da mi szansę. Bardzo na to liczę.
Co sądzisz o szkoleniowcu Białej Gwiazdy?
Franciszek Smuda to dobry trener, darzę go sympatią. Często ze mną rozmawia, szczególnie na treningach tłumaczy, jak powinienem się zachować. Na początku porozumiewaliśmy się w języku niemieckim, ale teraz coraz częściej rozmawiamy po polsku.
Twój pierwszy ligowy mecz w Wiśle zagrałeś przeciwko Cracovii. Pamiętasz to spotkanie?
Tak, oczywiście pamiętam. To nie był dla nas dobry mecz, ponieważ przegraliśmy. Ja sam czułem się na boisku bardzo dobrze, starałem się walczyć i dać z siebie wszystko. W ostatniej akcji wybiłem piłkę na rzut rożny, po którym straciliśmy bramkę. Było mi potem przykro, ale teraz czekam na kolejny mecz z Cracovią, bo bardzo chciałbym im strzelić gola.
Co sądzisz o atmosferze panującej czy to na stadionie Wisły, czy innych trybunach T-Mobile Ekstraklasy?
Bardzo mi się podobają kibice Wisły, ponieważ dopingują nas od pierwszej do ostatniej minuty. Nawet jeśli stracimy bramkę i przegrywamy, to oni dalej śpiewają. To jest bardzo ważne dla naszej drużyny, by czuć ich wsparcie. Tej atmosfery nie da się porównać do stadionów węgierskich, w dodatku kibice toczą teraz wojnę z federacją piłkarską i wielu z nich nie przychodzi na mecze.
A. Koprowski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA