Strona główna » Wywiady » Cierzniak: Chcę tu zostać

Cierzniak: Chcę tu zostać

Data publikacji: 10-11-2015 15:20



Radosław Cierzniak do drużyny Wisły dołączył w lipcu tego roku, gdy Biała Gwiazda znalazła się w nagłej potrzebie sprowadzenia doświadczonego golkipera. Były zawodnik Dundee United z marszu stał się pierwszoplanową postacią zespołu i mocnym punktem jednej z najlepszych defensyw w lidze.

Fot. Adam Koprowski Fot. Adam Koprowski

Radek, jesteś w Wiśle już cztery miesiące. Jakie są Twoje wrażenia po tym okresie? Coś Cię zaskoczyło czy jest to już raczej „rutyna”?
Na początku nie miałem zbyt dużo czasu na aklimatyzację. To wejście do drużyny było bardzo szybkie. Nigdy to nie jest łatwe dla piłkarza, gdy wchodzi do nowego otoczenia. Kiedy dołączyłem do drużyny czasu do pierwszych meczów było bardzo mało i trzeba było się szybko zaadaptować, ale mi to chyba pomogło. Na pewno starsi zawodnicy również mi pomogli. Można śmiało powiedzieć, że tworzymy fajny kolektyw.

Ostatnie 3 lata spędziłeś w Szkocji, a to jednak inna kultura i mentalność… Pamiętam, że jeszcze na początku pobytu w Krakowie poruszałeś się samochodem z kierownicą po prawej stronie 
Nie miałem w tej materii większych problemów, ponieważ jestem Polakiem i grałem wcześniej w tej lidze. Po prostu sobie przypomniałem, jak tutaj jest. Na pewno w Polsce jest inny sposób myślenia, inne podejście, dlatego kilka dni musiało minąć, żeby się przestawić. 
 
Nie da się nie zauważyć, że najlepiej rozumiesz się z Arkiem Głowackim. Dobrze się znacie?
Tak, to prawda. Z Arkiem znamy się już przynajmniej osiem lat, co było także ułatwieniem na początku pobytu w Krakowie. Z drugiej strony czułem jakąś presję z jego strony. Wcześniej zdarzało się, że tylko zagraliśmy razem na Playstation, a teraz wiem, że na boisku „Głowa” ciągle mnie pilnuje (śmiech). 
 
Za nami runda jesienna Ekstraklasy. Wisła kończy ją na szóstej pozycji. Twoim zdaniem to dobry wynik? Tego się spodziewać przed startem sezonu?
Przed rozpoczęciem sezonu nie obstawiałem żadnego miejsca, ponieważ nie wiedziałem, co się wydarzy. Analizując Wisłę widzieliśmy, ilu zawodników przyszło, a ilu odeszło. Takie rotacje powodują, że zawsze jest niewiadoma. Ogólnie rundę oceniam pozytywnie, ale przy odrobinie szczęścia mogliśmy ją skończyć dużo wyżej. Widzę sporo pozytywów w naszej grze, która wygląda naprawdę dobrze. Tracimy stosunkowo mało bramek, gra w defensywie wygląda poprawnie, natomiast na pewno byłbym bardziej usatysfakcjonowany, gdyby tych punktów było nieco więcej. Trzeba jednak pamiętać, że do końca roku zostało jeszcze kilka meczów, więc myślę, że pod koniec grudnia będziemy w lepszych humorach.
 
W pierwszych 15 kolejkach straciliście 13 bramek, co jest drugim wynikiem w lidze. Nie da się ukryć, że sporo w tym Twojej zasługi
Na słowa pochwały zasługuje cały zespół. Trzeba zwrócić uwagę na to, że cała drużyna bierze udział w zadaniach defensywnych, nie tylko ja i obrońcy. Każdy po stracie piłki wraca się, odpowiednio ustawia. Zgranie w pierwszych meczach nie wyglądało najlepiej, ale z każdym następnym widać było postępy. Wydaje mi się, że czasem może cierpieć na tym ofensywa, ale praktycznie każda drużyna, która do nas przyjeżdża, skupia się na obronie. Jeśli murawa nie jest w najlepszym stanie, a przeciwnik stawia autobus w polu karnym, to ten atak pozycyjny gra się naprawdę trudno. Dlatego uważam, że jako zespół robimy to naprawdę dobrze, stwarzamy dużo sytuacji. To, że ich nie wykorzystujemy, jest już drugą stroną medalu. Ogólnie uważam, że nasza gra wygląda dobrze, a nasz atak pozycyjny jest jednym z lepszych w lidze.
 
Powiedziałeś, że tych bramek mogło być mniej. Którąś szczególnie zapamiętałeś? 
Na pewno bramka ze Śląskiem, gdzie byłem źle ustawiony. W ostatnim meczu z Zagłębiem też powinienem się zachować lepiej. To są takie bramki, które uczą. Nie da się nie popełniać błędów, każdy je robi, a sztuką jest ich minimalizacja, aby nie wpływały na wynik.
 
Idąc w drugą stronę –  pomyślałeś sobie po jakiejś interwencji albo po jakimś meczu: „Radek, good job!”?
Przychodząc tutaj, wiedziałem, że są wobec mnie konkretne oczekiwania, dlatego cały czas czuję presję. W jakiś sposób pomaga mi to w podejściu do codziennej pracy. Oczywiście były takie mecze, ale ja wychodzę z założenia, że jedna jaskółka wiosny nie czyni i twardo stąpam po ziemi. Wiem, jak szybko można spaść z piedestału. To jest moje motto. Pewnie po zakończeniu sezonu, w rodzinnym gronie, będzie czas na analizę i ewentualne pochwały. Na obecną chwilę nie ma na to czasu. Mecze są praktycznie co tydzień, trzeba o nich, zarówno tych dobrych i złych, szybko zapominać i skupiać się na bieżącej robocie. To jest najlepsza droga, żeby skoncentrować się na tym, co przed nami.
 
Masz 32 lata, a więc jesteś w idealnym dla bramkarza wieku. Stawiasz przed sobą jakieś cele? Może mistrzostwo Polski?
Trenerzy, którzy mnie wychowywali na początku kariery zawsze mówili, że najlepszy wiek dla bramkarza zaczyna się po „30”. Muszę powiedzieć, że coś w tym jest. Bramkarz pod kątem mentalnym jest bardziej ukształtowany i pewne rzeczy przychodzą mu łatwiej. Muszę przyznać, że ze mną było podobnie. Po 30. roku życia poczułem się znacznie pewniej w bramce, na pewno istotny był fakt, że w ostatnim czasie trochę tych spotkań rozegrałem więcej, co dodało mi pewności. Mój cel przed startem sezonu jest jeden, żeby rozegrać jak największą ilość meczów. Gdy przychodziłem do Wisły, to oczywiście od razu nasunęła mi się myśl, że chciałbym zdobyć mistrzostwo Polski. Nasza liga jest na tyle nieprzewidywalna, że wszystko może się w niej zdarzyć. Wystarczy popatrzeć na Piasta Gliwice w obecnej sytuacji. Nigdy głośno tego nie mówiłem, ale do tej pory nie zdobyłem mistrzostwa, a bardzo o tym marzę. Teraz nie ma jednak sensu o tym myśleć, bo najlepszą drogą do sukcesu jest skupianie się na każdym kolejnym meczu i zdobywanie punktów. Zobaczymy, jak będzie wyglądała sytuacja, gdy załapiemy się do górnej ósemki i nastąpi podział oczek.
 
Podpisałeś kontrakt na rok. Zastanawiasz się już co będzie w czerwcu?
Jak najbardziej o tym myślę. Rozmowy na temat mojego kontraktu zostały rozpoczęte. Dla mnie ważne jest to, że klub dalej chcę ze mną współpracować, a ja chcę tu zostać. Na finalizację rozmów przyjdzie czas po rundzie. Usiądziemy na spokojnie i przeanalizujemy ten okres. Na chwilę obecną zostało nam sześć spotkań i skupiam się tylko na nich.
 
Już niedługo czekają nas Derby Krakowa przy Reymonta. Czy żądza rewanżu będzie szczególna po remisie na stadionie przy ul. Kałuży?
Oczywiście, grając u siebie zawsze chcemy zdobyć trzy punkty. Czy to w meczu z Cracovią czy w każdym innym przeciwnikiem. Dla kibiców, ale również dla nas, jest to bardzo ważne i prestiżowe spotkanie, natomiast czy to będzie żądza rewanżu? Na pewno podejdziemy do tej rywalizacji w pełni skoncentrowani, z wielką ochotą, aby wygrać ten mecz. Trzeba pamiętać, że to jest piłka i wszystko może się wydarzyć. Cracovia gra obecnie bardzo dobrze, ale my u siebie gramy jeszcze lepiej. Bardzo liczę na to, że to my wygramy Derby i będziemy tym lepszym zespołem w Krakowie.
 
A. Koprowski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony