Strona główna » Wywiady » Carrillo: Wszyscy jesteśmy ważni, ale nikt nie jest niezastąpiony

Carrillo: Wszyscy jesteśmy ważni, ale nikt nie jest niezastąpiony

Data publikacji: 26-05-2018 10:53



W drugiej części wywiadu z trenerem Białej Gwiazdy, Joan Carrillo odpowiada na pytania dotyczące planowanych wzmocnień i wprowadzania młodych piłkarzy do pierwszej drużyny. Hiszpan tłumaczy dlaczego nabierająca właśnie tempa karuzela transferowa nie jest łatwym czasem i zdradza swoje plany na przyszłość. Zapraszamy do lektury!


Teraz już bez przeszkód możemy porozmawiać o przyszłości, rozgrywki sezonu 2017/18 zostały oficjalnie zakończone. Najpierw zasłużone wakacje, potem jednak trzeba będzie wrócić do treningów. Planuje Pan dużo zmian w drużynie? Która pozycja wymaga największego wzmocnienia?

Po tak intensywnym okresie ważne jest, żeby odpocząć, spędzić trochę czasu z rodziną, przyjaciółmi i trochę oczyścić głowę. Nie da się jednak całkowicie wyłączyć, bo także w okresie urlopowym rozmawia się o przygotowaniach do nowego sezonu. Nie narzekamy na to - takie wybraliśmy życie i gdy nie rozmawiamy o piłce, czegoś nam brakuje. Nawiązując do tematu wzmocnień, dużo zależeć będzie od rynku, który jest skomplikowany. Dyrektor sportowy, będący ważną osobą w klubie i posługujący się tym samym językiem piłkarskim co ja, zna moje opinie dotyczące zawodników i wie czego potrzebuje drużyna. Jednak trzeba mieć pewną jasność. Możesz coś planować, ale zawsze musisz mieć w zanadrzu plan B na wypadek, gdyby zawodnik, od którego uzależniasz plan A, złapał kontuzję lub został zaangażowany przez inną drużynę. Do tego dochodzą także inne kwestie, ponieważ jedno to aspekt sportowy, czy zawodnik wpasowuje się w koncepcję drużyny, a drugie to decyzja klubu czy może sobie na niego pozwolić czy nie. Karuzela transferowa i żonglerka nazwiskami już się zaczyna, ale to bardziej skomplikowane niż się wydaje.

Kiedyś powiedział Pan, że budżet jest ważny, bo dzięki niemu można pozwolić sobie na sprowadzanie dobrych zawodników, jednak ważniejsza jest wiara w projekt. Jest Pan przygotowany na to niełatwe zadanie wyszukiwania dobrych zawodników, którzy jednocześnie byliby w zasięgu klubu?

Kiedy będę czuł zaufanie do mojej pracy, do mojego sposobu myślenia, nie będę miał z tym żadnego problemu. Wszyscy musimy mieć jednak na uwadze, że musimy działać wedle tego, na co wiemy, że możemy sobie pozwolić. Szukając wzmocnień, zawsze optowałem za ściąganiem rodzimych piłkarzy, bo mają oni dodatkowy atut: znają ligę, historię klubu i grają u siebie. Nie można jednak oczekiwać cudów. Ojczysty rynek jest droższy i klub nie zawsze może sobie pozwolić na kupowanie polskich piłkarzy. Jeśli dysponujesz ograniczonym budżetem, wtedy musisz umieć sprzedać swój projekt, tak by wszyscy razem byli zmobilizowani do pracy nad jego rozwojem. Jeśli nie uda się to w jednym roku, trzeba go poprawić tak, aby w następnym był choć trochę lepszy. Tak to działa.

Zawsze powtarza Pan, że wygrana to zasługa całej drużyny. Są jednak zawodnicy trudni do zastąpienia, choćby król strzelców sezonu 2017/18 - Carlitos. Czy Marko Kolar i Denis Bałaniuk są gotowi na granie pierwszych skrzypiec w ataku? Oczywiście przyjmując scenariusz, w którym Carlosa, którego kontrakt obowiązuje jeszcze przez rok, nie zobaczymy w naszym zespole w przyszłym sezonie.

Po pierwsze, tak jak mówisz, kontrakt Carlosa wciąż obowiązuje. Myślę, że jeśli pojawi się opcja satysfakcjonująca zarówno klub, jak i samego zawodnika, jego przejście może być czymś pozytywnym. Tak dla klubu, jak i dla niego samego. Nie ulega wątpliwości, że rozegrał bardzo dobry sezon, zanotował 24 trafienia, co jest bardzo ważne dla drużyny. Mimo to, od 1906 roku aż do teraz Wisła istniała bez Carlosa wygrywając mecze, strzelając bramki i zdobywając mistrzowskie tytuły. Miałem to szczęście, że we wszystkich moich dotychczasowych zespołach, za wyjątkiem Almerii, klubowy napastnik zostawał najlepszym strzelcem ligi. W Videotonie Nemanja Nikolić, w Hajduku Márkó Futács. Teraz, korzystając z pracy mojego poprzednika Kiko Ramireza i dzięki wspólnej pracy, Carlos zdobył tytuł króla strzelców Ekstraklasy. W takich kwestiach trzeba jednak być realistą: wszyscy jesteśmy ważni, ale nikt nie jest niezastąpiony, ani ja, ani ty ani nikt inny.

Pierwsze kroki trenerskie stawiał Pan w Espanyolu, który słynie z pracy z młodymi zawodnikami. Presja wyników i o odmładzanie kadry nie zawsze idzie jednak w parze. Jak zachować równowagę między wszechobecnymi oczekiwaniami oraz presją wyniku, a wprowadzaniem do gry młodych?

Przede wszystkim trzeba być realistą i uświadomić sobie, że zawodnik nie pojawia się ot tak, to efekt ciągłej pracy. Akademia Wisły ma za sobą chude lata, wobec czego nie można nagle oczekiwać wyników z dnia na dzień. Zespół U-19 wykonuje dobrą pracę, ale rywalizuje z drużynami mającymi nad nami przewagę. A w czym przejawia się ta przewaga? W wynikach. W takiej sytuacji nie możemy sobie pozwolić na narzekanie, wręcz przeciwnie. Zdajemy sobie sprawę z naszych braków i wiemy, że wyeliminowanie ich wymaga pracy, a efekty nie przyjdą natychmiast. Widziałem ostatnio zdjęcie zespołu juniorów z sezonu, gdy zdobyli Mistrzostwo Polski do lat 19. Jedynym zawodnikiem z tego zdjęcia, który pozostał jest Jakub Bartosz grający ostatnio w Sandecji. Chcąc wprowadzać młodych do pierwszej drużyny, nie możemy tylko szukać zawodników, którzy zdobędą mistrzostwo w jednym sezonie. Tak jak budowy piramidy nie zaczyna się od szczytu, tak i budowy zespołu przygotowującego młodych zawodników do pierwszego zespołu nie można zaczynać od końca. Jeśli chcemy, żeby ktoś przebił się do pierwszej drużyny, trzeba pokazać mu koncepty, dzięki którym może się tu znaleźć. Nie chodzi o pokazywanie jak wznosić puchar, ale o pokazanie drogi do pierwszej drużynie.

W takim razie czy są jacyś młodzi zawodnicy, których będziemy oglądać częściej w najbliższym sezonie?

Drzwi są otwarte przed wszystkimi, którzy chcą się tu znaleźć. Musimy tylko być w stanie zobaczyć chęć do gry. Trenuje z nami kilku zawodników z drużyny juniorów, mi.in.: Patryk Plewka, Piotr Świątko, Damian Korczyk, Kacper Chorążka i inni. Bardzo lubię pracować z młodymi, bo mają dodatkowy atut: są głodni gry, a to ważne. Kiedy jesteś młody i masz w sobie chęć zajścia daleko, jesteś zdolny poruszyć cały świat.

A teraz z innej beczki. Istnieje cień szansy, że pobyt Petara Brleka w Wiśle zostanie przedłużony?

Petar przyszedł do nas na zasadzie wypożyczenia i nie wiem czy jest szansa na przedłużenie jego pobytu. W tym miejscu muszę jednak wyrazić wdzięczność za jego postawę, zaangażowanie i pracę, którą wykonał. Myślę, że wystartował z trochę gorszej pozycji, bo dołączył do zespołu później i więcej go to kosztowało. To ambitny chłopak, który chciał, by wszystko wyszło perfekcyjnie i czasem wiązało się to ze zbyt dużą presją. Jestem usatysfakcjonowany z jego obecności w drużynie, bo poza tym, że to dobry zawodnik, to jeszcze bardzo dobry człowiek.

Na kiedy zaplanowany jest powrót do treningów?

Data startu przygotowań do sezonu będzie zależeć od testów fizycznych, które chcemy przeprowadzić w Katowicach. Prawdopodobne, że będzie to 11 lub 9 lipca. Przygotowania do nowego sezonu planowo mają odbywać się w Myślenicach, bo na szczęście dysponujemy bazą, w której można spokojnie pracować, pogoda też powinna sprzyjać. Poza tym będzie to oszczędność dla klubu, co jest równie ważne.

Jakie będą cele na ten sezon? Uzyskanie kwalifikacji do europejskich pucharów?

Szczerze mówiąc jestem tego głodny ze względu na kibiców, bo czuję, że tego potrzebują i dlatego będę starał się włożyć maksimum wysiłku, aby to osiągnąć. Aczkolwiek są też inne aspekty znajdujące się poza naszą kontrolą i czasem bywa tak, że nie zależy to ani od kibiców, ani od trenera, ani od zawodników. Powtarzam jednak, że motywacją sukcesu są dla mnie spragnieni sukcesów kibice stojący murem za tym historycznym klubem.

A jakie będą Pana osobiste cele? Co z nauką języka polskiego?

Chciałbym udoskonalić mój angielski, bo to język, w którym możesz porozumieć się praktycznie na całym świecie. I tak, nauka polskiego też jest jednym z moich celów. Z pewnością nie będę w stanie bez problemów się nim posługiwać z powodu akcentu i tych wszystkich syczących dźwięków, które nie istnieją w języku hiszpańskim, ale może opanuję choć trochę nawet łamany polski tak, by ludzie mnie rozumieli. To już będzie wystarczające.

A może przebiegnięcie pełnego maraton? Lubi Pan biegać, a w Krakowie organizuje się sporo imprez biegowych.

Bardzo bym chciał. Już na Chorwacji i w Hiszpanii brałem udział w półmaratonach. Moim celem jest Maraton Nowojorski, który chcę przebiec razem z kolegą z dzieciństwa, który pomimo faktu, że zupełnie nie interesuje się piłką, jest moim wielkim przyjacielem. Muszę jednak trochę poczekać, bo ze względu na termin jego organizacji, przypadający na środek naszych rozgrywek, na razie nie mogę wziąć w nim udziału. Trzeba będzie poczekać i utrzymywać formę, by przebiec go w przyszłości.

Pański plan zakładał, że rodzina dołączy do Pana latem. Już rozpoczęli przeprowadzkę?

Moja żona jest nauczycielką, więc wiąże się to załatwianiem kwestii zawodowych. Za to mój najmłodszy syn nie będzie miał żadnego problemu, bo uczęszcza do międzynarodowej szkoły w Hiszpanii, więc system edukacji nie będzie przeszkodą. Przeprowadzka całej rodziny to trochę skomplikowana sprawa, ale rodzina jest dla mnie bardzo ważna.

Dziękuję za rozmowę.

Monika Chlebek
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



do góry strony