Strona główna » Wywiady » Bednarz: Zupełnie inna skala problemu

Bednarz: Zupełnie inna skala problemu

Data publikacji: 16-03-2012 09:17



„Gdy przychodziłem tu po raz pierwszy, czekała na mnie zupełnie inna skala problemu. Wtedy głównym problemem było to, że kadra była bardzo liczna. Nie było problemu deficytu zawodników. Dzisiaj tymczasem Wisła to drużyna, która 1 lipca może mieć zupełnie inne oblicze” – mówi w rozmowie z nami wiceprezes do spraw sportowych, Jacek Bednarz, który od poniedziałku sprawuje tą funkcję w Wiśle.

Fot. Daniel Gołda Fot. Daniel Gołda

Ten materiał ukazał się w 127. numerze Newslettera Wisły Kraków. Aby go zamawiać, wystarczy wypełnić formularz

Od poniedziałku pełni pan funkcję wiceprezesa zarządu Wisły do spraw sportowych. Jakie będą pana obowiązki na tym stanowisku?

Przede wszystkim mam się koncentrować na sporcie, a więc w pierwszej kolejności to jest zarządzanie całym sportem, kontrola wszystkich osób pracujących w pionie sportowym, nadzór nad działaniem skautingu, nadzór na trenerami, począwszy od pierwszego zespołu, przez wszystkich pozostałych szkoleniowców przez nas zatrudnianych. Będę nadzorował też transfery, wszystkie kwestie prawne związane z pozyskiwaniem zawodników oraz realizacją ich umów. Cała sfera organizacyjno-prawna dotycząca bezpośrednio sportu to jest to, za co odpowiadam bezpośrednio przed Radą Nadzorczą.

Udało się panu już porozmawiać z osobami, z którymi bezpośrednio będzie pan współpracował?
Na razie nie porozmawiałem ze wszystkimi, z którymi bym chciał. W poniedziałek spotkałem się z pozostałymi członkami zarządu, a także zostałem przedstawiony pracownikom administracyjnym klubu. Dzisiaj, gdy prezes Basałaj żegnał się z drużyną, dzięki jego uprzejmości zostałem przedstawiony pierwszemu zespołowi jako członek zarządu, odpowiedzialny między innymi za ich drużynę. Jestem też po pierwszym spotkaniu z działem skautingu i oczywiście po rozmowie ze Stanem Vakckxem, która miała miejsce we wtorek. Na razie jednak przeprowadziłem za mało tych rozmów, żeby móc powiedzieć więcej. Teraz zdobywam pierwsze informacje, które są mi potrzebne do funkcjonowania w klubie.

Czyli najpierw najważniejsze będą spotkania ze współpracownikami?
Tak, dokładnie. Muszę się wszystkiemu przyjrzeć, jak to funkcjonuje. Oczywiście część pracy, z której będę rozliczany, została już wykonana, ale chcę zobaczyć, na jakim to jest etapie. Zapoznaję się też z tym, co pewnie kibiców będzie interesowało najbardziej, a więc jak będzie wyglądała drużyna od 1 lipca. Jestem na etapie analizy i zapoznawania się z tym, co zostało do tej pory zrobione i na pewno chwilę to jeszcze potrwa.

Tym razem jest pan chyba w bardziej komfortowej sytuacji niż w trakcie pierwszej przygody z Wisłą, bo do 1 lipca, o którym pan wspomniał, ma pan dużo więcej czasu niż gdy podejmował pan pracę w klubie w 2007 roku.
Łatwiej mi będzie to ocenić z perspektywy czasu, na razie jest to bardzo złudne. Gdy przychodziłem tu po raz pierwszy, czekała na mnie zupełnie inna skala problemu. Wtedy głównym problemem było to, że kadra była bardzo liczna, a część zawodników wydawało mi się, że poziomem nie pasuje do tego zespołu. Nie było problemu deficytu zawodników. Dzisiaj tymczasem Wisła to drużyna, która 1 lipca może mieć zupełnie inne oblicze. Z tego punktu wiedzenia ta różnica czasu, te dwa i pół miesiąca, to nie jest dużo, żeby poważnie zrekonstruować zespół. Nie chcę, żeby zabrzmiało to jak słowa osoby, która już szuka sobie alibi, ale jeszcze raz muszę podkreślić, że wyzwania, przed którymi staję, są zupełnie inne.

Najbardziej medialnym tematem są kończące się kontrakty u dużej liczby zawodników. Daje sobie pan jakiś określony czas na podjęcie z nimi rozmów?
Bez wątpienia będziemy musieli taką decyzję podjąć wspólnie w niedalekiej przyszłości. Wspólnie, bo na pewno nie będzie tak, że Bednarz coś robi wbrew trenerowi, czy pozostałym członkom zarządu. Właśnie po to odbywam te spotkania, słucham osób, które były w klubie, które sytuację znają póki co lepiej ode mnie, żeby wziąć pod uwagę głos tych ludzi. Na pewno bardzo mocno będę brał pod uwagę zdanie trenera, który w wielu sprawach będzie miał decydujący głos, bo to przecież on będzie z drużyną pracował.

Znajomość z boiska z trenerem Probierzem ułatwi wam współpracę?
Na pewno nam to nie będzie przeszkadzało. Michał Probierz jest osobą, z którą dobrze się rozumiałem, dobrze się rozumiem i mam nadzieję, że dobrze się będę rozumiał. Obaj wiemy, za co odpowiadamy w klubie.

A co z Patrykiem Małeckim? Czy pochyli się pan nad jego sprawą?
Na pewno będę chciał porozmawiać z Patrykiem, zarówno jako członek zarządu jak i osoba, która pracowała z nim wcześniej. Chciałbym mieć możliwość rozmowy z nim i wyjaśnienia rzeczy związanych z tym, co się stało.

Telefon zaczął już częściej dzwonić?
Tak. Od poniedziałku jest zupełnie inaczej niż przez zeszłe pół roku – tyle mogę powiedzieć.

Łatwo się przestawić na inny tryb życia?
Gdyby sytuacja nie była tak dynamiczna jak jest, to pewnie miałbym czas się nad tym zastanowić. Teraz natomiast mam tyle rzeczy, którymi muszę zająć się od razu, że nie mam czasu myśleć o tym. Nie jest to więc problem.

A czy do Wisły wraca ten sam Jacek Bednarz, który odchodził z klubu w 2009 roku, czy też jest pan teraz zupełnie inną osobą?
Czas jest bezwzględny dla nas, także dla mnie. Jeśli nie liczyć dwóch, czy trzech kilogramów więcej, których bym nie chciał mieć, to mam nadzieję, że wróciłem tu inny, bogatszy o wcześniejsze doświadczenia, mam nadzieję, że też mądrzejszy. Przede wszystkim mam jednak nadzieję, że wracam taki sam, bo jestem świadomy tego, za co się biorę, jakie są oczekiwania wobec mnie, do czego mam doprowadzić. Ufam, że sobie poradzę. Nie ma we mnie jednak żadnej pychy, że to mi się należało i wróciłem tam, gdzie zawsze powinienem być. Praca w takim klubie jak Wisła to zawsze wyzwanie i marzenie dla osoby, która lubi w tej branży się realizować. Mam nadzieję, że tym razem będę mógł trochę więcej się uśmiechać. Szczególnie liczę na to, że, przede wszystkim na początku mojej pracy, media będą dla mnie łaskawsze i zrozumieją, że nie jestem tylko dyrektorem, ale osobą, która ma więcej odpowiedzialności. Będę więc musiał się wziąć za pracę i mam nadzieję, że media będą cierpliwe i zrozumieją, że mam mocne postanowienie, żeby te moje relacje z nimi były takie, jak dziennikarze sobie tego życzą.

Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.

M. Górski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
 



do góry strony