Strona główna » Wywiady » Bartosz: Walkę mam we krwi

Bartosz: Walkę mam we krwi

Data publikacji: 16-06-2018 10:42



Jednym z tych, którzy początek 2018 roku spędzili poza Krakowem był Jakub Bartosz. Dla 21-latka było to pierwsze wypożyczenie w karierze. Jego „tymczasowy” klub po rocznej przygodzie na najwyższym poziomie rozgrywkowym pożegnał się z piłkarską elitą, jednak „Baku” nie załamuje rąk, ponieważ pobyt w Sandecji Nowy Sącz przyniósł mu wiele korzyści.

Fot. Przemek Marczewski Fot. Przemek Marczewski

„Mimo spadku zespołu, do którego zostałem wypożyczony, jestem zadowolony. Podczas tych kilku miesięcy rozegrałem kilkanaście meczów, nabyłem bezcennego doświadczenia i przez to czuję się pewniej” - rozpoczął pełen werwy Bartosz.

Za sterami „Sączersów” w tym czasie stał trener, który doskonale znał prawego obrońcę. „Postać Kazimierza Moskala na pewno mi pomogła. Trener znał moje możliwości, wiedział co potrafię, jednak wyłącznie ode mnie i mojej dyspozycji zależało, czy będę grał regularnie. Cieszy mnie, że się udało” - nie krył radości „Baku”.

„Nie jest łatwo określić, co było głównym powodem relegacji. Chemia w drużynie na pewno była. Dobrze się ze sobą dogadywaliśmy, ale na pewno zabrakło tych kilku zwycięstw.”

Zmiany w szatni, zmiany w życiu

Po powrocie do Krakowa Jakub Bartosz spotkał nieco inną kadrę w porównaniu z tą, którą żegnał opuszczając zgrupowanie w Hiszpanii. „Widzę, że trochę się pozmieniało przez tych kilka miesięcy. Zamierzam dawać z siebie wszystko, zarówno na treningach, jak i podczas spotkań kontrolnych. Mam to we krwi” - twierdził.

„Na pewno takie postaci jak Arek Głowacki czy Paweł Brożek stanowiły wzór do naśladowania dla młodych zawodników. Byli, są i będą legendami tego klubu. Zawsze dużo można było się od nich nauczyć. Sporo podpowiadali, pomagali, trzymali szatnię w ryzach” - dodał 21-latek.

Zmiany zaszły nie tylko w szatni, ale i w życiu prywatnym Wiślaka. „Bardzo miło spędziłem urlop, podczas którego oświadczyłem się mojej dziewczynie. Odpocząłem, zrelaksowałem się zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Pierwszy tydzień spędziłem w domu, drugi ze znajomymi, a trzeci w Niemczech. Te wakacje zaliczam na plus” - zakończył defensor.

Przemysław Marczewski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

 

 



do góry strony