Strona główna » Aktualności » Bohaterowie dubletu #1: Maciej Żurawski

Bohaterowie dubletu #1: Maciej Żurawski

Data publikacji: 10-05-2018 19:06



Sezon 2002/2003 dla Białej Gwiazdy był jak sen. Piękna kampania w Pucharze UEFA, mistrzostwo Polski i Puchar Polski - czyż mogło być piękniej? We wszystkich rozgrywkach wystąpiło wówczas 23 piłkarzy - a jednym z najbardziej wyróżniających się był Maciej Żurawski. I nie chodziło tu tylko o charakterystyczną fryzurę! Przed Wami Bohater Dubletu - „Żuraw - władca muraw” i jego osiągnięcia we wszystkich rozgrywkach sezonu 2002/2003. 


Przed sezonem 2002/2003 jedna rzecz była jasna. „Żuraw” potrzebował partnera do ataku po tym, jak poważnej kontuzji nabawił się Tomasz Frankowski. Sam mógłby nie być w stanie sprostać trzem rozgrywkom naraz. Gdy na przedsezonowym zgrupowaniu we Francji do obozu Wisły dołączył Marcin Kuźba, było jasne, że wsparcie zaprocentuje. I zaprocentowało tak, iż we wszystkich rozgrywkach duet ten zdobył aż 66 goli! 

Start rodem z bajki
 
„Żuraw” rozpoczął sezon tak, że eksperci łapali się za głowy. Po pierwszych trzech ligowych meczach supersnajper Wisły miał już na koncie 7 goli, do których dołożył także trafienie w eliminacjach Pucharu UEFA z Glentoranem Belfast. Hat-tricki zdobyte z Ruchem Chorzów i Zagłębiem Lubin pozwoliły Białej Gwieździe wygrać z rywalami różnicą właśnie trzech goli, zaś bramka wbita w delegacji do Irlandii Północnej pozwoliła skruszyć mur zawodników z Belfastu, którzy do 73. minuty pierwszego spotkania mocno dawali się we znaki piłkarzom Henryka Kasperczaka. Zaskakujący in minus był remis ze Szczakowianką, lecz kilka tygodni później Wiślacy mieli okazję zrewanżować się ekipie dowodzonej przez Marka Motykę, pokonując ją w Pucharze Polski 3:1 po dwóch trafieniach „Żurawia”.
 
Maciej Żurawski zaczynał wszystkie spotkania od pierwszej minuty i opuszczał plac gry tylko wtedy, gdy było to umotywowane wysokim prowadzeniem. Motor napędowy Białej Gwiazdy tylko dwa razy w sezonie zaciął się na więcej niż dwa spotkania z rzędu - a takie statystyki w naszej lidze to rzadkość - i tak było wówczas, jak i jest teraz! Do końca roku 2002 Wisła z nim w składzie przegrała tylko trzy spotkania, a w dwóch z nich „Żuraw” i tak zdobywał on gole. Taki obrót spraw miał miejsce w starciach z Legią i Parmą na wyjazdach. Warszawianie nawet na chwilę objęli fotel lidera, lecz Wisła czaiła się tuż za ich plecami licząc na potknięcia, które mogłaby wykorzystać dzięki trafieniom blondwłosego wówczas napastnika. Tak - choć nie wszyscy pamiętają, mowa o Macieju Żurawskim, który choćby w rewanżowym meczu z Parmą był najbardziej widoczny na boisku nie tylko dzięki grze, ale właśnie nowej fryzurze! Jednak to za sprawą naprawdę świetnego występu „Żurawia”, okraszonego dubletem zaczęło mówić się o możliwym transferze do klubów z czołowych lig europejskich. Wiślak ani jednak myślał zmieniać klubu - wolał pisać jego historię w Pucharze UEFA i lidze, na czoło której krakowianie wysunęli się po 14. kolejce - oczywiście dzięki hat-trickowi „Żurawia” w starciu z Widzewem. 
 
Europejskie dublety
 
11 dni później Wiślacy mieli za zadanie pokonać Schalke 04 Gelsenkirchen u siebie, by liczyć na szanse w rewanżu. Maciej Żurawski dwoił się i troił, ale nie mógł zaskoczyć Franka Rosta. Mecz zakończył się remisem 1:1 po błędach Poulsena, który skierował piłkę do własnej siatki oraz Huguesa, który nie trafił w futbolówkę przed polem karnym, co skrzętnie wykorzystał Mpenza. O wszystkim miał decydować rewanż na Arena aufSchalke. Na najnowocześniejszym wówczas stadionie w Niemczech „Żuraw” spisał się tak, jakby grał u siebie - w 40. minucie pięknym wolejem wyprowadził Wisłę na prowadzenie, zaś strzałem z półobrotu na pięć minut przed końcem podwyższył na 3:1. Dzieła zniszczenia dopełnił chwilę później Kosowski i Biała Gwiazda wyeliminowała czwartą ekipę Bundesligi z Pucharu UEFA. 
 
Pierwszym starciem w 2003 roku było wyjazdowe starcie z Lazio w IV rundzie europejskich rozgrywek. A skoro rok poprzedni „Żuraw” zakończył z dubletem, to i rozpocząć wypadało tak samo. Dwie bramki z karnych dały Wiśle cenny remis 3:3. Do awansu potrzebny był korzystny rezultat u siebie. I wtedy zaczęły dziać się niestworzone historie. Włosi zgłosili protest na stan murawy przy Reymonta, a oficjele UEFA nakazali przełożyć spotkanie o tydzień. Za drugim razem udało się rozegrać spotkanie, lecz Lazio było górą i po zwycięstwie 2:1 to ekipa Roberto Manciniego przeszła do kolejnego etapu. 
 
Strzelba strzela dalej!
 
Podopiecznym Henryka Kasperczaka na otarcie łez zostały kampanie w lidze oraz Pucharze Polski. Obie zaczęły się bardzo dobrze. Oprócz kolejnego niespodziewanego remisu ze Szczakowianką Jaworzno, Wiślacy nie stracili punktów w starciach z Zagłębiem Lubin, Legią i Górnikiem Zabrze. Oczywiście we wszystkich z tych spotkań piłkę do siatki wbił postrach golkiperów ówczesnej I ligi - Maciej Żurawski! Zwycięstwo z Legią pozwoliło Białej Gwieździe wygodnie rozsiąść się w fotelu lidera - i, jak się później okazało, nie oddać palmy pierwszeństwa do samego końca. Na fakt ten nie wpłynęła nawet gorsza dyspozycja strzelecka Żurawskiego, który wyraźnie odczuwał już trudy sezonu. Grunt, że w najważniejszym momencie wiślacka strzelba wypaliła ponownie - po przegranym pierwszym spotkaniu finałowym Pucharu Polski z Wisłą Płock (0:1), na stadionie gości to „Żuraw” napoczął Pawła Kapsę jako pierwszy. Następnie dwa gole zapisał na swym koncie Marcin Kuźba i to Wisła z Krakowa mogła świętować czwarty triumf w drugich najważniejszych rozgrywkach w kraju. 
 
Na koniec sezonu Żurawski miał do wykonania jeden cel - wyszarpanie tytułu króla strzelców snajperowi Legii, Stanko Svitlicy. W ostatnich dwóch spotkaniach „Magic” wpisał się na listę strzelców po raz 21 i 22, ale do Serba zabrakło mu dwóch trafień. Trofea indywidualne mogłyby być jednak tylko dodatkiem do fenomenalnego sezonu Wisły. 
 
We wszystkich rozgrywkach napastnik Białej Gwiazdy zdobył 38 goli w 45 meczach, popisał się trzema hat-trickami i sześcioma dubletami i uniósł w górę Puchar Polski oraz trofeum za mistrzostwo kraju! Bez „Żurawia” tych sukcesów bez wątpienia by nie było - dlatego też jeden z ojców sukcesu z sezonu 2002/2003 bezwzględnie zasługuje na tytuł „Bohatera Dubletu”!
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony