Strona główna » Aktualności » Strzelanina na Suzuki Arenie: Korona - Wisła 2:6!

Strzelanina na Suzuki Arenie: Korona - Wisła 2:6!

Data publikacji: 09-03-2019 19:52



W taki obrót spraw mało kto wierzył! W sobotni Wiślacy pokazali, że potrafią grać w piłkę i - w walce o pierwszą ósemkę - nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Podopieczni trenera Macieja Stolarczyka urządzili sobie prawdziwy festiwal strzelecki, pokonując Koronę Kielce na jej terenie aż 6:2.

Fot. Przemek Marczewski Fot. Przemek Marczewski

25. serię gier rozgrywek Lotto Ekstraklasy piłkarze Białej Gwiazdy rozpoczęli w nieco zmienionym, w stosunku do spotkania przeciwko Pogoni, składzie personalnym. Szkoleniowiec Białej Gwiazdy od pierwszych minut posłał do boju Łukasza Burligę, Vukana Savićevicia i Krzysztofa Drzazgę. Dwaj pierwsi gracze dobrze zaprezentowali się w poprzedniej kolejce, mimo że zielone światło do wejścia na murawę dostali dopiero trzydzieści minut przed końcowym gwizdkiem arbitra.

Pierwsze minuty rywalizacji przyniosły naprzemienne ataki rozpędzonych ekip, które doskonale zdawały sobie sprawę z rangi tego spotkania. Na uwagę zasługuje chociażby trójkowa akcja Savićević-Błaszczykowski-Peszko, po której oko w oko z bramkarzem mógł chwilę później stanąć Marko Kolar, ale niestety ruch krakowian przewidzieli Koroniarze. W 9. minucie serce sympatyków Białej Gwiazdy nieco zadrżało, gdy Złocisto-Krwiści popędzili z kontrą w stronę bramki Lisa. Na szczęście piłka po strzale Mateja Pucko minęła wiślackie słupek.
 
Od 15. minuty podopieczni trenera Macieja Stolarczyka musieli odrabiać stratę bramkową. Perfekcyjnie rzut wolny wykonał Vato Arveladze, który mocnym strzałem wpakował futbolówkę do siatki. Wydawało się, że Lis zdoła interweniować, jednak piłka przeszła przez rękawice golkipera spod Wawelu i wpadła w samo okienko. 
 
Wiślacy potrzebowali dokładnie 10 minut, aby wyrównać stan meczu. Defensywa krakowian uruchomiła długim podaniem Łukasza Burligę, który popędził prawą stroną boiska, dogrywając futbolówkę do czekającego na nią Krzysztofa Drzazgi. Napastnik Białej Gwiazdy mocnym uderzeniem umieścił ją w bramce, chociaż bliski interwencji był dobrze znany w stolicy Małopolski Michał Miśkiewicz. 180 sekund później kielczanie ponownie uszczęśliwili publiczność zgromadzoną na Suzuki Arenie. Tym razem piłkę w „szesnastkę” gości świetnie wrzucił Matej Pucko, a dobrze dysponowany tego dnia Vato Arveladze strzałem głową zmusił Mateusza Lisa do wyciągania jej z własnej bramki. 
 
Trafienie dla Złocisto-Krwistych rozzłościło Wisłę, która nie zamierzała łatwo się poddawać. Po akcji z 32. minuty na murawę po starciu z rywalem upadł Krzysztof Drzazga, lecz arbiter, mimo skorzystania z pomocy systemu VAR, nie zdecydował się wskazać na wapno. Nie pokrzyżowało to jednak 13-krotnemu mistrzowi Polski szyków, bowiem już 5 minut później na tablicy wyników widniał rezultat 2:2. Kieleckim fanom zaprezentował się wówczas kapitan Białej Gwiazdy Jakub Błaszczykowski, który uderzeniem z ostrego kąta zdobył gola, wykorzystując dobre prostopadłe podanie Bashy. 
 
Jeszcze przed przerwą krakowianie mogli przechylić szalę na swoją korzyść. Najpierw jednak arbiter nie uznał bramki zdobytej przez Krzysztofa Drzazgę, dopatrując się spalonego. Później z kolei w doliczonym czasie gry Savićević zmarnował stuprocentową okazję po perfekcyjnym zagraniu Jakuba Błaszczykowskiego na 11 metr.
 
Cztery bramki do przerwy, cztery po przerwie
 
Bardzo dobrze w drugą odsłonę meczu weszli Wiślacy, którzy w 52. minucie zadali kielczanom trzeci cios. Klasowym prostopadłym podaniem popisał się nie nikt inny, tylko Jakub Błaszczykowski, a sytuację sam na sam na gola zamienił Krzysztof Drzazga. Po upływie 120 sekund zawodnicy z Krakowa prowadzili już 4:2. Swoją świetną formę sprzed tygodnia potwierdził Vukan Savićević, posyłając futbolówkę do siatki zewnętrzną częścią stopy.
 
Nie było to jednak, jak się później okazało, ostatnie trafienie Białej Gwiazdy w sobotni wieczór. W 65. minucie, po wrzutce z narożnika boiska, zawodników prowadzonych przez Gino Lettieriego skarcił Łukasz Burliga, wykorzystując zamieszanie w polu karnym.
 
Wysokie prowadzenie nie wpłynęło na postawę Wisły. Goście imponowali dojrzałością boiskową i… skutecznością. Dziesięć minut przed końcowym gwizdkiem arbitra hat-tricka zanotował Krzysztof Drzazga. Po wznowieniu gry z narożnika boiska futbolówkę głową zgrał Marcin Wasilewski, a wspomniany Drzazga dopełnił formalności.
 
Rozpaczliwe próby ataków Korony w końcówce spotkania nie przyniosły gospodarzom realnej szansy na zagrożenie bramce strzeżonej przez Mateusza Lisa. Dzisiejszym meczem Biała Gwiazda przeszła do historii, odnosząc najwyższe zwycięstwo nad Koroną na szczeblu Ekstraklasy.
 
Korona Kielce - Wisła Kraków 2:6 (2:2)
1:0 Arveladze 15’
1:1 Drzazga 25’
2:1 Arveladze 28’
2:2 Błaszczykowski 37’
2:3 Drzazga 52’
2:4 Savićević 54’
2:5 Burliga 65’
2:6 Drzazga 80’
 
Korona Kielce: Miśkiewicz - Rymaniak, Kovacević, Gnjatić (52’ Sawerzyński), Bjelica (68’ Kosakiewicz) - Petrak (57’ Jukić), Żubrowski, Pucko, Arveladze, Gardawski - Soriano
 
Wisła Kraków: Lis - Burliga (78’ Słomka), Wasilewski, Sadlok, Pietrzak - Basha, Savićević (83’ Plewka) - Błaszczykowski (72’ Palčič), Drzazga, Peszko - Kolar

Żółte kartki: Żubrowski, Arveladze (Korona), Burliga, Savićević, Peszko (Wisła)
 
Sędziował: Daniel Stefański z Bydgoszczy
 
K. Biedrzycka
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
 


do góry strony